Cześć, słuchajcie, moje muszki owocówki zostały zaatakowane przez mrówki faraonki, które są plagą u mnie w bloku. Pisałem o tym w innym wątku, po prostu powłaziły przez noc do kliszówki z muszkami i muszki rano były martwe. Modliszki trzymam teraz na wyspie w misce z wodą, tak mi poleciliście.
Ale to rodzi problem - nie mam czym karmić moich modliszek, w święta nie pracują sklepy! Radziliście mącznika pokrojonego, ale właśnie też nie mam i nie mam gdzie kupić. Nawet na domiar złego tata pozbył się z lodówki pinki i larw muchy... wędkarz ale może dziadek ma, to zapytam jutro. Pisaliście też coś o miodzie - ale jak go podawać i jaką ilość tego miodu? Modliszki mam jedną L1 dwie L2 (albo jedna L2 i dwie L3, nie potrafię tego liczyć, bo kupiłem L1/2 i nie wiem co to znaczy dokładnie).
Ewentualnie coś jeszcze jakiś ratunek istnieje? Ile takie maleństwa mogą żyć bez jedzenia?! Dodam, że jedna dziś podczas kolacji wigilijnej sobie wzięła i wyliniała.
Pomocy, może poszukać hodowców z mojego miasta? Da się na forum wyszukać ludzi po miejscowości? Zapłacę!
A tak na koniec Wesołych Świąt, udanych kopulacji, inkubacji, porodów i wylinek