Wiec okazało się ze to prawdopodobnie pleśniawka... lek. wet. stwierdził że on za bardzo nie wie co to jest... powiedziałam mu że ma zrobić wymaz i wyszło że to jakieś pierwotniaki(?) chociaż nie potrafi określić jakie :/ jestem rozczarowana poziomem weterynarzy w Poznaniu bo wykasowali mnie za samą wizytę na której nie umieli określić co dolega mojemu Saperkowi 50zł, gdzie podejrzewam, że gdybym odwiedziła mojego weterynarza w Puszczykowie podszedł by do tematu bardziej fachowo niż rzekomo wykwalifikowany wet. od zwierząt egzotycznych... straciłam tylko czas i pieniądze... Jednakże zdrowie mojego małego stworka jest ważniejsze... Trzeba również zmienić informację dotyczącą placówek wet. w Poznaniu bo w większości już nie przyjmują lek. od zwierząt egzotycznych...
Dziękuję Pani bardzo za dobre rady:) Mam nadzieję że po tym mój stworek poczuje się lepiej:) Wracając jeszcze do tej wizyty to było właśnie tak że wet. pobrał próbkę, nałożył na szkiełko które wcześniej położył na kozetkę (z tego co wiem powinno być sterylne a nie umazane paluchami i roztoczami z kocyka na które to szkiełko położył) i zbadał pod mikroskopem do którego poszedł przez całą klinikę w której było pełno ludzi ze zwierzakami, bo nie miał mikroskopu w gabinecie. Szkiełko przez cały czas było niezabezpieczone (w sensie nie było przykryte drugim od góry). Byłam przygotowana nawet na większe koszty tego badania, gdybym tylko widziała profesjonalne podejście i jakąś konkretną diagnozę, a tak naprawdę zapłaciłam za dzień dobry, nie wiem co to jest i do widzenia. Stąd właśnie moje oburzenie:( Bo zwierzak przez 4 godziny musiał czekać na wizytę bo najpierw jeździłam po klinikach szukając lekarza zajmującego się leczeniem zwierząt egzotycznych (w większości lecznic podanych tutaj na forum już nie przyjmują), później czekanie na samą wizytę 2h, bo nie opłacało mi się przebijać przez korki przez cały poznań tylko po to by siedzieć 30 minut w domu i znowu stresować zwierzaka i ostatecznie spotkać się z takim brakiem profesjonalizmu i podejściu do chorego stworka. Jedynym plusem jaki wynikał z wizyty u wet. było wykluczenie zgnilca pyska. I tu naprawdę nie chodzi o kasę, bo zdrowie Sapera jest bezcenne.
Reasumując czeka mnie jeszcze dzisiaj wizyta u weterynarza z Puszczykowa (u którego co prawda leczę mojego kota, ale który ma naprawdę podejście do zwierzaków) a tym czasem zastosowałam się już do Pani rad i mam nadzieję że teraz będzie już tylko lepiej
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję