Witam wszystkich.
Mam kamyka 2 lata.
Od samego początku borykam się z problemem oparzeń u mojej gadziny. Smarowałam, leczyłam, odsuwałam, przemeblowywałam terrarium i w ogóle stawałam na głowie. Za każdym razem miało być już dobrze, ale widzę, że znowu została mu po wylince skorupa wzdłuż grzbietu.
Czasami mam wrażenie, że kupiłam go już z oparzeniem i to się tak za nami ciągnie cały czas.
Coraz częściej mam uczucie bezradności i zniechęcenia. Miewam poczucie, że nie potrafię zapewnić mu odpowiedniej opieki; że w ogóle nie powinnam go mieć. No i przede wszystkim że powinnam go jak najszybciej oddać komuś odpowiedniejszemu.
Zapewniam mu odpowiednie warunki, duże terra, odpowiednia suplementacja, pojenie, karmienie, uvka itp. Chłopak ma apetyt, prawidłowo wydala, wygląda jak dorodny samiec. Gdyby nie te oparzenia (martwica czubka kasku i kolców - odpadły).
Coraz bardziej w siebie wątpię i coraz bardziej jestem zniechęcona.
Nie wiem co dalej.