Dodam też pełniejszy opis choroby.
Zaczęło sie to jakieś 3 tygodnie temu od brązowych przebarwień na brzuchu. Zona wynalazła podpowiedzi na forach terrarystycznych, że to grzybica i wystarczy maść, która nazywa się Pimafucort . Wolałem jednak póść do weterynarza, czyli wspomnianej p. Pawłowskiej z Grunwaldzkiej, ale do tejpory nie mam od niej odpowiedzi. Zacząłem go smarować tą maścią i wydawało mi się, że choroba zaczęłą ustępować z brzucha. Wtedy jeszcze nie schodziły mu łuski. Wyczyściłem terrarium i odkaziłem je nadmanganianem potasu. Zmieniłem podkład, a wąż w tym czasie przebywał w faunboxie na ręcznikach. Po kilku dniach gdy uznałem, że łuski zaczęły wracać do normy wsadziłem węża do terrarium na nowe podłoże i ogrzewanie jak w poprzednim poście. Wtedy się zaczęło gubienie łusek. Najpierw pojedynczych, a teraz sypią się z niego jak łupieżi widać to na zdjęciach na mojej ręce po kilku minutach kontaktu. Skończyła mi sie maść i nie smaruję go już od kilku dni. Dzisiaj wyciągnąłem go żeby zrobić zdjęcia i przeraził mnie postęp choroby, bo brzuch został zaatakowany jeszcze bardziej i lekko się zaróżowił. Przebarwione łuski zaczęły już odstawać na milimetr i wąż nie przyjmuje pokarmu, a do tej pory wcinał po dwa myszoskoczki dwa razy w miesiącu. Terrarium ma pół na pół zraszane. Sam wybiera czy woli sie moczyć, czy suszyć.
Proszę pomóżcie jeśli możecie, bo obawaiam się, że stracę przyjaciela.
brzuch
grzbiet
grzbiet1
grzbiet1
brzuch1
brzuch 2


Znajdź zawartość
Mężczyzna
