Witam!
Postanowiłam podpiąć się pod ten wątek, ale jeśli podobny istnieje lub trafiłam pod "zły" adres to poproszę o pokierowanie mnie na właściwy, ewentualnie przeniesienie go tam gdzie trzeba. I od razu zaznaczam, iż nie jestem żadnym hodowcą żółwi czy innych żyjątek tego typu, a tu, na to forum trafiłam ponieważ potrzebuję pomocy, a raczej żółw, którego znaleźliśmy z mężem na parkingu.
A więc może od początku. Ów wspomniany żółwik, który otrzymał od nas imię Maciuś(żeby nie mówić o nim, zwyczajnie żółw) siedział sobie skulony w rogu parkingu pośród kurzu i pyłu. Nie mam pojęcia jak on się tam znalazł ale sądzę, że przywiódł go tam instynkt, który wyraźnie kierował do rzeki płynącej kilka kroków od tegoż parkingu. Nie bardzo wiedzieliśmy co zrobić ale postanowiliśmy go stamtąd zabrać. Mało brakowało a sami byśmy go nie rozjechali a co dopiero inni....Także zabraliśmy Maćka do domu.
Obejrzeliśmy go dokładnie. Okazał się żółwiem czeronolicym, skorupę miał strasznie wyschniętą, łuszczącą się. Do wanny nalaliśmy wody, zrobilismy z ręczników wysepkę, na której postawiliśmy Maćka, który jak tylko na łapkach poczuł wode zanurzył się w niej, pływał. Wydawał się być zadowolony. Oczywiście nie jestem w stanie określić poziom zadowolenia Maciusia bez jakiejkolwiek fachowej wiedzy o nim. Kupiliśmy w zoologicznym mrożone krewetki, które zaczął bardzo łapczywie jeść. I dalej nie mamy pojęcia co zrobić. Więc proszę o pomoc, co powinnam zrobić, co dawać jeść biedakowi i jak z nim postępować. Kompletnie się na tym nie znam.
Przepraszam za długi wstęp ale zachodzę w głowę jakim cudem taki duży żółw znalazł się w takim miejscu?!
Z góry dziękuję za odpowiedzi, na które czekamy razem z Maciusiem...
Kasia12345
Użytkownik od 30 lip 2011W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny sie 20 2011 19:48


Znajdź zawartość
Kobieta
