michax

Witam serdecznie wszystkich załogantów. Dzięki Waszej pomocy, jakieś dwa lata temu, uratowałem życie żółwia czerwonolicego żyjącego w moim stawie (cierpiał na zapalenie płuc). Od tamtej pory wszystkie znajome mi osoby ,mające problem z żółwiami , odsyłam na Wasze forum. Dla mnie to forum to genialne źródło konkretnych i kompetentnych informacji.
Dziś znów proszę Was o pomoc. Otóż od trzech lat w moim stawie (około 15 metrów szerokości, długości 40 metrów i średniej głębokości 1,5 metra ) żyje żółw czerwonolicy. W październiku albo grudniu zaszywa się w mule i zimuje (pompa chodzi całą zimę, 24h/doba i tworzy w wodzie przerębel). Wiosną „czerwony” wychodzi na rozgrzany, popołudniowym słońcem, brzeg - zazwyczaj na przełomie marca i kwietnia.
Tego roku zauważyłem go pierwszy raz jak opalał się w mizernym blasku kwietnia. Później ,w słoneczne dni, widywałem go codziennie na brzegu. Zbliżałem się do niego na odległość ok 3 metrów i zsuwał się do wody. Po serii zastrzyków jakie dostał 2 lata temu ode mnie (leczyłem go antybiotykami w domu po zapaleniu płuc, u świetnego weterynarza z Lublina - według mnie geniusz - https://www.terrarium.com.pl/zobacz/lublin-marcin-nogal-zweryfikowany-660.html ) chyba dla ludzi stal się troszkę bojaźliwy. Nie dziwię mu się, sam mam podobny stosunek do igieł.
Obserwowanie go , wygrzewającego się na brzegu z wyciągniętymi do słońca łapami było dla mnie, i dla moich rodziców, codziennym rytuałem dostarczającym sporej dawki dobrego nastroju.
Gdzieś w połowie czerwca, mimo upalnych dni, przestaliśmy go widywać. Odrzucam hipotezę mojej mamy, która twierdzi ,że został on ugryziony przez agresora typu sum albo szczupak. I tu mam pytania do Was:
1. Czy jest możliwe,że żółw czerwonolicy odczuwa potrzebę zmiany zbiornika, instynkt jakiejś migracji? Jakieś 5 metrów od stawu płynie bardzo płytka rzeczka.
2. Czy ciało martwego żółwia czerwonolicego opada na dno i wobec tego jego zgon jest niemożliwy do stwierdzenia?
Co o tym sądzicie? Co się mogło z nim stać? Bardzo proszę o informację.
Pozdro