Wczoraj wróciłem z dwutygodniowego wyjazdu i okazało się, że mój toke ma symetrycznie rozdętę gardło. W pierwszym momencie się wystraszyłem, ale po przyjrzeniu się stwierdziłem, że to chyba właśnie worek głosowy (czy jak to się tam nazywa). W dotyku jest miękki: jakby rzeczywiście wypełniony powietrzem. Problem w tym, że jest "nadmuchany" cały czas, według osoby, która się opiekowała gadem, od wczoraj. Jest to o tyle dziwne, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem, żeby mój toke się tak nadymał i że mimo wszystko to nie ustąpiło, nawet kiedy go złapałem i ucisnąłem worek. Czy ktoś ma może pomysł co to może być?