zenia_zietek

Moje wszystkie węże są wyciągane z terrariów, macane, "tarmoszone", wypuszczane na pełzanie po pokoju.... Wszystkie jedzą bezproblemowo i o każdj porze chętnie wciągną gryzonia. Z tym, że zawsze po kupnie nowego osobnika stopniowo przyzwyczajam je do dotyku. Tyle, że ja mam zbożówki, lancetogłowa i heterodona.

Może się komuś przyda kiedyś. Ja miałam problem z karmieniem, pewien mądry hodowca polecił mi zamknąć gada na noc w pudełku od zapałek razem z oseskiem.
rano osesek zniknął... A już w paranoję wpadałam, bo mi 3 tyg. nie jadła...

No właśnieja dziś też zaobserwowałam takie zachowanie. Wpuściłam samca do samicy, i ona zaczęła się poruszać jak w stop-klatce. Tylko, że one się nie dotykały. Samiec był oddalony, a ona wkółko latała i stop-klatkowała... Zastanawiam się czy to gody, czy raczej go zeżre w nocy... ? Teraz chłopisko wlazło na gałąź i udaje Tarzana...

A ja karmię wszystkie moje 6 węży mrożonkami. Pierwszego węża mąż karmił żywymi oseskami, ale dla mnie było to barbarzyństwo, na czas karmienia wychodziłam z pokoju cowając się w łazience... W końcu przerzuciliśmy wężyka na mrożone. Teraz kupuję raz na kilka tygodni komplecik, wkładam do nieprzeźroczystego pudełka plastikowego i hyc do zamrażalnika. Sama karmię swoich podopiecznych i jestem z tego dumna hehe.... Moja 2,5letnia córa karmi razem ze mną

Nawet na forum jest kilku sprzedawców u których możesz kupić w dobrej cenie mrożonki.

Nie polecam kupowania karmówki w małych sklepikach zoo... Pamiętam jak do rodziców pojechałam do Gorzowa Wlkp, a to nie takie małe miasteczko... Osesek 1 dniowy 5zł.... Jak miałam kupić 6 dla dwóch węży na jeden posiłek to mi się odechciewało... Poza tym jak masz zaufanego hodowcę który zajmuje się tylko karmówką, to masz pewność że zdrowe to to, i Ci pupil nie odchoruje..

mordd uwielbiam Twoje ironiczne wypowiedzi..

Gdybym miała możliwośc zakupu większej sztuki, logiczne że taką bym podała... Niestety. Mieli tylko mrożone oseski, wielkości mola woskowego... Po 5zł w dodatku. Jak się nie ma co się lubi, to się nie ma co się lubi...