Widzę, że w tego typu sklepach to chyba wszędzie tak samo. Zresztą nie tylko w zoologicznych, ale w ogóle w większości pracy jest C H..... każdy sobie dopowie.
12h+ pracy za "prawie" minimalną ( ciężko mówić o minimalnej przy 200 godzinach ), stale umowa zlecenie, brak przerwy albo przerwa 30min, jakieś wygórowane wymagania co do ubioru ( na akwarystyce gdzie się nieustannie leje pełne buty jak adidasy, spodnie do kostek, nie można ubrać dresu ani niczego wygodnego, koszula ma być pozapianana ), kierownicy którzy nie mają zielonego pojęcia na temat zwierząt, które znajdują się na sklepie. Bazują na książkach i pracownikach. Nie mają pojęcia nawet na temat sprzętu w sklepie. Pracownicy co chwile inni i zresztą co się dziwić...Jak się coś popsuje to najlepiej jakby pracownik za to płacił, nawet jeżeli to nie jego wina, że pudełka w których znajdują się jakieś sprzęty są zgnite bo leżą tam 20 pokoleń innych pracowników. Przeterminowane produkty są tak zakamuflowane, żeby nie było wiadomo gdzie i do kiedy mają datę. Jak jej nie widać to leżą i parę lat po terminie, bo jak to niektórzy kierownicy uważają "chemia się nie psuje". Jeżeli coś nie działa sklepowego to nie wymienia się tego, chyba że jest to niezbędne. Tylko dlatego, że "to są koszty". Weterynarz raz w tygodniu, a jak zwierzę zachoruje wcześniej lub później to się morduje... bo to także są koszta. Takie choroby jak świerzb, pchły, wszy u gryzoni w ogóle nie są leczone bo po co. Gryzonie sobie siedzą w ciasnych pudełkach poza wolierą, by nikt ich nie widział. Papugi mają popękane dzioby, depresje, za długie pazury i często inne schorzenia, a kosztują tyle, że nikt ich nie kupi w takim stanie, chyba że się ulituje, ale to z kolei napędza koło. Nie ma ichtiologa, weterynarz w ogóle nie zna się na leczeniu ryb. Jak akwarysta nie wie co zrobić to ma zdychają. Brakuje wolnych akwariów do kwarantanny, wszystkie ryby leczone są roztworem soli niezależnie od tego co im jest i czy w ogóle tolerują sól. Niektórzy twierdzą ( kierownicy ) że ryby powinny mieć minimum 25stC. Zbiorniki są przerybione, brakuje kotników. Małe pieski i koty zostają na całą noc same w sklepie, w ciągu dnia służą jako zabawki do promowania sklepu. Gady, płazy i wszelkiego rodzaju skorupiaki, owady, pajęczaki w ogóle cierpią najbardziej. Kierownicy nie mają w ogóle pojęcia jak się nimi zajmować, mają złe żarówki, podłoża, za mało miejsca, jednostajne jedzenie, przeterminowane witaminy ( bo chemia się nie psuje w tym witaminy też- ironia ). Często mają pasożyty, których się nie leczy, masę wylinek na sobie i inne. Weterynarz też się kompletnie na nich nie zna ( przykładem była przeziębiona agama brodata, której świszczało przy każdym oddechu, była ospała, słaba, nie miała apetytu, czasami zwymiotowała, temperatura jakieś 20-25stC góra bo żarówka 15W, oczka poklejone, ciężko oddychała czasami pomagając sobie pyszczkiem, a wet stwierdził, że się przegrzała i dlatego tak....... ) przykładów każdy by namnożył, a co najgorsze? Że NIGDY nic się w tym temacie nie zmieni. Oni dalej zbijają kokosy na idiotach-klientach, którzy kupują po jednej rybie z każdego gatunku do 10litrowego akwarium, albo chomika dla dziecka, którego chcą hodować w słoiku po ogórkach. Papugę, która będzie cicho lub skoriona bo to szpan przed kumplami. Och musiałam się wypisać w tym temacie....
Promuje prywatnych hodowców, profesjonalistów nawet jakby ich ceny były 100% większe! ( Chociaż z reguły u nich ceny są 100% niższe niż w takich SCC, Plaza, Plejada... ) Dajmy zarobić im, a nie sieciówkom! Kto się zgadza a kto nie?
PS: Właśnie przeczytałam "Zachorował jeden z królików miniaturek. Pomimo moich nalegań o interwencję weterynarza, po tygodniu jego cierpienia, jedna z kierowniczek sklepu postanowiła zamrozić żywcem zwierzaka. Jak to sama określiła, za tego trupa otrzyma nowego, zdrowego królika od dostawcy." ze strony podanej w linku. U nas zdarzyło się dokładnie, słowo w słowo, to samo! Zoo- natura.....
Yuna
Użytkownik od 21 lut 2008W tej chwili Niedostępny
Ostatnio aktywny maj 14 2012 12:01