W warszawie widziałam w Leclerku na ursynowie chociażby. Łatwo się rozmnażają, płochliwe, ale urocze W charakterze jak dla mnie podobne do m. berberyjskich czy ch. roborowskiego
ja trzymałam, bez problemu. Mnożą się prawie na równi z myszami a zapach zdecydowanie przyjemniejszy (jak dla mnie praktyczny jego brak). Z tym, że uporczywe z tym gryzieniem, kopaniem. Ciekawe zwierzęta do obserwacji.
a jeśli chodzi o warunki - nie wiem jakie były u Ciebie.
ja trzymałam trzy samice i jednego samca, jedynym 'problemem' (z początku, zanim zaczęłam wszystko skarmiać), było urodzenie się kolejnej porcji młodych, gdy 'stare' były jeszcze z matką. Mnożyły się jak przysłowiowe króliki.
Zresztą, gdy młode mają 2-3 tygodnie, gdyby sie postarać, można je wykarmić. Nie mówię o strzykawkach i masowaniu brzuszków by pobudzić pracę żołądka, ale po prostu- miska i mleko dla kociąt w proszku. Miałam kilka porcji takich szczurów - bez problemu.
Do tego co pisze złoty chyba trzeba mieć specjalny szyfr, żeby zrozumieć
Theraphosidae, to nie krew, to pewnie poryfina. Nie chcę mówić nic pochopnie, ale to trochę dziwne, że wszystkie na raz, jak na komendę pozdychały. Tak to można doszukiwać się wielu przyczyn, gdyby był to pojedynczy zwierz, ale całe stadko? Mykoplazmoza, tak siejąca postrach? Sama nie wiem.