dzwonilem do glownego urzedu weterynaarii w wawie i nikt nic nie wiedzial.. do celnikow i to samo wiec zaladowalem go ladnie i przejechalem sobie 4 razy przekraczajac granice wprawdzie nie sprawdzali mnie dokladnie wiec sie nikt nie przyczepil... czyli moge spokojnie jezdzic i nikt nie ma prawa mi nic zroobic za to tak? ps papierow zadnych na niego nie mam,
lekko go popchnalem i poszturchalem ale nic siedzial normalnie kolo wylinki
delikatnie go wyciagnalem ale nie rusza sie:( jak dla mnie na 99,9% nie zyje chyba ze to jakies mega odretwienie po wylince. wyglada ze dorze ja przeszedl... ma wszstko nogi i odwlok nie wiem czemu zdechl moze mial lekko za sucho? chociaz jakos z zeszlym tyg mu podlalem glebe KURDE (: to jego 6 wylinka byla