Przyciąłem żółwiowi dziub już dawno temu, ale kompletnie zapomniałem wrzucić foty. Zrezygnowałem z piłowania, bo to by wieki trwało i do przycięcia użyłem takich mały obcinaczek do kabli, wydałi mi się stabilniejsze i dokładniejsze od nożyczek. Dziub ucinałem po kawałku, okazał się bardzo kruchy więc wszystko trwało mniej niż minutę, a żółw był napewno mniej zestresowany odemnie:). Poniżej fota po "operacji".
PS: Ostatnio na szyji żółwia pojawiło się tak jakby otarcie, czy wie ktoś co z tym zrobić?