ale akurat ta skrzynka ma wszystkie boki azurowe - wiec wiecej tam jest przeswitow niz plastiku ...
nie moge tez wypuscic go luzem po pokoju ... bo na razie przyzwyczajam stopniowo malzonke do nowego stworzenia w mieszkaniu ... juz nawet 2 razy go dotknela ... hehe
na poniedzialek jestem umowiony na wizyte u dr Maluty ... mam nadzieje ze nie bedzie tragicznie ... chociaz wiem ze dobrze to tez nie jest
wczoraj Kimi (tak bedzie sie nazywal - zona wybrala imie) napedzil nam strachu ... wrocilismy z pracy a jego nie ma w skrzynce ... wydawalo mi sie ze zamknalem ja naprawde dobrze i ze moze zostac na podworku i korzystac ze slonca ...
nie wiedzialem ze sam otworzy sobie boczne wyjscie ze skrzynki ... po 20 minutach intensywnych poszukiwan znalazlem go na ogrodzeniu ... siedzial wygodnie na krzakach i wygrzewal sie na sloncu ... tym razem sie udalo ... chyba musze byc bardziej czujny ...
widac juz ze przyzwyczaja sie do nowego otoczenia ... w wodzie nie siedzi juz nieruchomo, a probuje chodzic i zmieniac pozycje ... po pokoju tez juz stawia pierwsze kroki ... wczoraj pierwszy raz pokazal to co ma pod gardlem (nie wiem jak to sie zwie) - ten grzebien ktory albo rozwija albo zwija ... hehe
zeby pokazac jak wyglada, wrzucam linki do 2 zdjec ... widac na nich jak bardzo jest pokrzywiony ...