Witam.
Niestety przed chwilą podczas karmienia N. incei (jakieś L4 na oko) wystrzelił z pojemnika i spadł z wysokości ok. metra na podłogę. Zaczął uciekać, lecz szybko nakryłem go wieczkiem moczboxa i zagoniłem z powrotem do pojemnika. Chwilę później zauważyłem jednak, że coś zaczęło sączyć mu się z okolicy kądziołków. Wsadziłem go więc do pustej kliszówki w celu obserwacji. Po chwili zaczął łazić po wieczku, przy czym unosił odwłok nienaturalnie do góry. Po jakichś 10 minutach spadł, jakby stracił przyczepność. Położyłem więc kliszówkę bokiem, żeby znowu nie zleciał. Pająk przestał podnosić odwłok do góry, lecz od czasu do czasu kręci się wokół własnej osi i próbuje przy tym podrapać się ostatnią parą odnóży po kądziołkach.
Obawiam się najgorszego. Czy jest coś, co mogę zrobić poza daniem mu spokój i odczekaniem kilku dni?
edit: niestety na drugi dzień, po moim powrocie z pracy, pająk już nie żył... Trochę zdziwiło mnie to pęknięcie odwłoka, bo wcale nie był on napchany, rzekłbym że dość smukły. Szczęście w nieszczęściu to był tani egzemplarz a nie jakaś seladonia. Radzę więc sobie i innym uważać przy karmieniu, nie robić tego na stojąco a siedząc na podłodze lub mając pojemnik na biurku/regale.


Znajdź zawartość
Mężczyzna
