Jest to mój pierwszy post na forum, więc witam wszystkich serdecznie.
Miałem kilka modliszek w czasach studenckich (15 lat temu) i wtedy wszystko wydawało się prostsze...
Ale do rzeczy:
Na jesieni znaleźliśmy na ulicy dorosłą modliszkę. Dzieci poprosiły żeby ją przygarnąć, żona (mimo obrzydzenia) dała się uprosić. Po kilku tygodniach modliszka złożyła kokon. Po kolejnym miesiącu "odeszła"...
Kokon wisiał (później leżał) w terrarium, już traciliśmy nadzieję, aż tu wczoraj (27.02.2021) wykluło się jedno maleństwo.
Przeniosłem je do małego słoiczka z mokrą szmatką na dnie i trzema wykałaczkami. Słoik zakryty szmatką.
I teraz problem: karmienie... Mamy w domu małe muszki żyjące w ziemi (były w worku z ziemią ogrodową. Jak poprzesadzaliśmy kwiaty, to muszki rozeszły się po całym mieszkaniu. Dopiero zestaw rosiczek i tłustoszy opanował sytuację). Tak więc zacząłem łapać resztki tych muszek i wpuszczać modliszce. Ale ta albo nie jest zainteresowana albo się boi. Wydaje mi się, że muszki nie są za duże. Może za szybkie albo za mało ruchliwe? Próbowałem karmić z pęsety i ze szpilki ale nic. Modliszka tylko uciekała. W akcie desperacji próbowałem jej dać kawałek surowego kurczaka ze szpilki i też nic.
Czy coś robię nie tak czy może po prostu ona nie jest głodna? Minął drugi dzień bez jedzenia. Ile jeszcze wytrzyma?
Aha, mieszkam na południu Francji. Nie wiem jaki to gatunek, ale tutaj modliszka na łące czy na balkonie to bardzo częsty widok.