Ja łapałem je zawsze pęsetą.Chwytałem je od góry(za plecki i brzuszek ),są tam dosyć twarde i przy odrobinie wprawy nie zrobisz im krzywdy.Jak dla mnie był to najlepszy i najszybszy sposób.
JadzioP...nie mam zamiaru się wymądrzać,ani filozofować.Powiedziałem to,co uwazam za słuszne.Wypowiedź podparłem np.tym,że "wychowałem" od "zapałki"E.trigonopodus yellow leg.Przeżyła u mnie 6 lat w dobrej kodycji.S.cingulata i S.mutilans też mieszkają u mnie od dzidziusia,mam je już 5 lat i jakoś dają rade.Oczywiście trigonopodus i mutilans mają (miała) inne warunki niż cingulata.Podaj mi proszę jakiś argument,ktory mnie przekona,że karmienie cześciej malymi porcjami cingulaty jest lepsze od nakarmienia jej np.wg.mojego sposobu.Pozdrawiam.[/u][/list]