Nie ma żadnych dowodów świadczących o wystąpieniu epidemii. Ogólna liczba zgonów w porównaniu do lat poprzednich w niektórych krajach wzrosła, ale można to wytłumaczyć innymi czynnikami niż samą chorobą. W innych krajach liczba zgonów pozostała na stałym poziomie lub, jak w Polsce, nawet zmalała. Osobiste doświadczenia ludzi też nie wskazują, abyśmy częściej chorowali lub aby ludzie wokół nas umierali częściej niż w poprzednich latach. Każdy zna kogoś, kto jest otyły, bo epidemia otyłości jest faktem. Gdyby epidemia COVID-19 była realna, to każdy znałby kogoś, kto zmarł na tę chorobę.
Jedyne, co przekonuje ludzi do istnienia epidemii, poza fałszywymi testami, to dowody anegdotyczne - doniesienia o przepełnionych szpitalach, nagrania ukazujące ciężarówki wywożące trumny lub informacje o śmierci młodych osób i dzieci. Do tego typu dowodów nie można przywiązywać dużej wagi, bo pojedyncze przypadki o niczym nie świadczą. Na zwykłą grypę sezonową ludzie też czasami umierają, a szpitale co roku bywają przepełnione. Ponadto, bardzo wiele z tych medialnych doniesień okazało się kłamstwami. Media zostały przyłapane na używaniu manekinów do zainscenizowania przepełnionych szpitali. Nagrania internautów wyjawiły, że szpitale, które politycy i media określali jako strefę wojny z COVID-19, były w rzeczywistości puste. Wiele doniesień o młodych i zdrowych ludziach umierających na koronawirusa okazało się fałszywymi: wielu z tych młodych ludzi albo nie zmarło z powodu COVID-19 i byli już poważnie chorzy (np. z powodu niezdiagnozowanej białaczki), albo w rzeczywistości mieli 109 zamiast 9 lat.
Zdjęcia i filmy przedstawiające manekiny, puste szpitale i fałszywe trumny można zobaczyć tutaj: https://globawake.org/epidemia-strachu
Rozumiem, że nie każdy jest zdolny, aby przeczytać dłuższy tekst z podanej przeze mnie strony. Dla takich osób, w wielkim skrócie przedstawiam 7 niezaprzeczalnych dowodów, że tzw. pandemia jest niczym innym, jak operacją psychologiczną (PsyOps). Źródła podanych faktów można znaleźć tutaj: justpaste.it/4ow5e
4. Stosują fałszywe testy
Pisałem o tym już wyżej. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla stosowania testów, które nie są zatwierdzone klinicznie. To zwykłe oszustwo.
5. Wprowadzili lockdown bez uzasadnienia
Rząd wprowadził lockdown z zamiarem ratowania życia ludzi. Warto zatem choćby pobieżnie oszacować o jaką stawkę chodziło. Przyjmijmy, że śmiertelność COVID-19 wynosi 0,26%, jak podaje rządowa agencja CDC (choć szacunki rządowe już wcześniej okazywały się zawyżone). Wiemy też, że na tę chorobę umierają ludzie najsłabsi, u kresu swojego życia. Do 0,26% najsłabszych ludzi w społeczeństwie zaliczają się ci, którym pozostało najwyżej 2 miesiące, a średnio 1 miesiąc życia. Przyjmijmy hojnie, że zarazić mogłoby się 20% społeczeństwa, a więc tyle ile choruje na grypę w najgorszych sezonach (choć WHO podaje, że koronawirus rozprzestrzenia się około 50% wolniej niż grypa). Czyli na sto tysięcy ludzi zaraziłoby się 20 tysięcy, a 0,26% z nich czyli 52 osoby by zmarły, tracąc średnio 1 miesiąc życia. 52 utracone miesiące życia w przeliczeniu na sto tysięcy osób to 23 minuty. Kwarantanna narodowa, kryzys, stres, odwołane operacje, zawieszenie praw obywatelskich, przymusowe szczepienia, tarcza antykryzysowa kosztująca 312 mld zł, czyli 8200 zł na osobę – wszystko to wprowadzone zostało z zamiarem przedłużenia naszych żyć o 23 minuty. To niedorzeczne.
Nawet jeśli byśmy w tym rachunku uwzględnili wyższą śmiertelność równą 3,4%, jaką podawała WHO w chwili wprowadzania lockdownu, to i tak nie znaleźlibyśmy dla niego uzasadnienia. Nawet jeśli byśmy uwzględnili obawy, że zabraknie respiratorów, co później okazało się kłamstwem, bo respiratory nie były potrzebne i tylko pogarszały stan pacjentów. Jeśli nie wierzcie, to zróbcie własne obliczenia. Może gdyby do tego wszystkiego dodać założenie, że politycy woleli poświęcić gospodarkę, niż życie ludzi, bo niesie to mniejsze straty polityczne, to wtedy restrykcje jako tako by się kalkulowały, ale tylko przy założeniu, że epidemia trwałaby nie dłużej niż dwa miesiące, jak to było w Chinach.
6. Kłamią, że szczepionka może zatrzymać wirusa
Jedynym rozwiązaniem na pandemię ma być szczepionka. Do tej pory, średni czas opracowania nowej szczepionki wynosił 29,5 lat. Najszybciej wynaleziono szczepionkę na wściekliznę w 1885 roku, po 4 latach badań. Ale są też wirusy, na które mimo wielu prób, nigdy nie udało się znaleźć szczepionki. Tak jest w przypadku malarii, na którą bez skutku poszukuje się szczepionki od 1967 roku. Jeśli szczepionka na koronawirusa pojawi się w ciągu kilku miesięcy lub lat, będzie to na pewno jakiś przekręt.
Innym kłamstwem jest to, że szczepionka rozwiąże problem pandemii. Szczepionka na grypę znana jest już od 40 lat, a jej skuteczność w zapobieganiu grypie jest bardzo mizerna - według Cochrane Collaboration wynosi ona około 1%. Dodatkowo szczepienie na grypę zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na inne choroby grypopodobne, w tym na koronawirusa. Widać więc wyraźnie, że nie jest możliwe, aby szczepionka mogła zwalczyć pandemię, a jeśli to nam obiecują, to musi się w tym kryć jakieś oszustwo.
7. Premier przyznał, że chodzi o NWO
Na początku czerwca, premier Morawiecki powiedział w sejmie wprost, że nadchodzi Nowy Porządek Świata. Byłoby niedorzeczne twierdzić, że premier użył tych słów przez przypadek lub że robi sobie żarty. To tak, jakby na spotkaniu z żydami miał żartować o "ostatecznym rozwiązaniu kwestii koronawirusa". Niektóre zwroty mają konkretne znaczenie i premier na pewno to rozumie. Wie czym jest Nowy Porządek Świata i jest świadomy wagi swoich słów.
W zasadzie wszystko, co media mówiły nam o koronawirusie okazało się kłamstwem. Dowodów na to, że tzw. pandemia jest operacją psychologiczną jest aż nadto. Brakuje tylko odwagi, żeby te dowody zaakceptować. Czas wyłączyć telewizor i przerzucić się na media niezależne:


Znajdź zawartość
Mężczyzna
