Witajcie, przychodzę dziś z prośbą o pomoc.
W minioną niedzielę, jeden z moich aksów okropnie spuchł, to pierwszy taki problem, dokąd je mam (4 lata).
W poniedziałek odwiedziłam kilku weterynarzy, w tym jednego, który opiekuje się również gadami i płazami, ale żaden nie wiedział co się z nim dzieje.
Dzisiaj udało mi się skontaktować z pracownikiem poznańskiego zoo.
Powiedział, że to, co się z nim dzieje, może wskazywać na zaczopowanie.
Przestał jeść, porusza się tylko po dnie, z tyłka wydobywa się od czasu do czasu coś, co wygląda jak błona? Przeźroczysta, jasna maź.
Oprócz tego, co widoczne na zdjęciach spuchł, właściwie cały.
Owy pracownik zalecił mi zrobienie mu kwarantanny, obniżenie temperatury wody, porządne jej natlenienie i głodówkę 2 tygodnie.
Powiedział, że powinien sam to wydalić, albo pyskiem, albo tyłkiem.
Chcę się jednak upewnić, czy to faktycznie może być ten problem.
Jak postępować i czy jest faktycznie w stanie, uporać się z tym sam i ma szanse na przetrwanie?