Cześć. Dzisiejszego wieczoru zmarła moja samiczka kameleona jemeńskiego. Miała około półtora roku, zaadoptowałam ją pół roku temu, była wtedy świeżo po złożeniu jaj. Jakiś czas temu zaczęła być niespokojna, zaczęła wychodzić na długie spacery po pokoju, schodzić na ziemię, jadła mniej niż wcześniej. Odwiedziłam weterynarza. Kameleon został dwukrotnie odrobaczony, w ostatni poniedziałek wet wykonał usg oraz rtg, w Jej brzuszku były widoczne plamki, podał więc witaminy, które ułatwić miały złożenie jajek. Jeszcze dziś kameleon chodził po terra i zjadł świerszcza. Wieczorem zaobserwowałam, że zaczął otwierać szeroko buzię i zmieniać przy tym kolory. 10 minut później zamknął oczy i przestał się ruszać. Wyglądał już na martwego, jednak jeszcze przez około pół godziny otwierał buzię co jakiś czas. Kolejna wizyta u weterynarza miała być za miesiąc kiedy jajka się do końca ukształtują. Na ostatniej wizycie nic niepokojącego weterynarz nie zaobserwował. Kameleon był ruchliwy i silny. Skąd więc nagła śmierć? Jest mi okropnie przykro... Dopiero około miesiąc temu pierwszy raz weszła mi na rękę. Nie chciałam narażać Jej na stres, dlatego nie wyciągałam Jej z terrarium, podstawiałam Jej roślinkę i wychodziła sama. W poprzednim domu nie miała lekko, Jej właścicielem był dziesięciolatek, który szybko stracił zainteresowanie zwierzęciem.
W każdym razie.. jeśli macie pomysły co mogło się przydarzyć mojej kochanej Rin, proszę o odpowiedzi.