Kiedyś miałam dwa żółwie wodne (maluuutkie, skorupka miała może z 5cm długości). Tzn. najpierw był jeden, potem drugi. Pikuś (bo tak miał na imię) mieszkał w małym plastikowym akwarium, z zieloną wysepką i palmą na niej Pierwszy umarł młodo, pewnego ranka obudziłam się, a on siedział na wysepce, i się nie ruszał. Jak go dotknęłam, to był suchy i przyklejony do wysepki.. Przyczepił się chyba tym śluzem ii to wyschło wszystko.. Może zaspał sobie, hehe! W każdym razie nie znam przyczyny jego śmierci.. Pochowany w miare humanitarnie, w pudełeczku za domem Drugi pikuś (identyczny), pływał sobie za dnia w oczku wodnym, nawet niewielkim Lubiał siedzieć przy filtrze, bo tam ciągneło wode ii mu chyba było dobrze na środku też miał wysepke i sie wygrzewał na niej do słonka.. Na noc mieszkał w tym samym akwarium co pikuś1. Pewnego dnia, płwał sobie w oczku, no i popoludniu, poszłąm zaglądnąć do niego, a on leżał na dnie oczka (woda była przejżysta) skorupką w dół i się nie ruszał ;( Pochowany w małej trumience obok swojego poprzednika I tak straciłam dwa żółwiki.. Za trzeciego się już nie brałam.. ;(
Skoro dzielimy się tu doświadczeniami, ja powiem jak umarl kedziorek... Zył sobie spokojnie, w pudełeczku na mocz pudeleczko bylo wsadzone w styropian, zeby mu cieplej bylo:) noo ii pudelko ze styropianem i kedziorkiem w srodku powedrowalo niesione przez moją siostre na grzejnik.. moze nie gorący ale cieepły, no i kędziorek sie ususzył. Był po 7L. Ale byl malutkiiii. Może nie doslownie ususzyl, ale pewnie mu płucka przysuszylo.. szkoda siorka chodzila podlamana chwilke, ale przeszlo, mi tez bylo smutno troszke
No ale cóż, czlowiek uczy sie na błędach.. Teraz juz terrarium z smithi, kolejnym cennym nabytkiem, nie powedruje zapewne NA grzejnik.