Tydzien temu mojemu koledze nawalil RT2 pod jego nieobecnosc - efekt jest taki ze regius sie oparzyl. Dzisiaj przyjechal do mnie abym zrobil zdjecia i wrzucil na forum bo on sie nie udziela.
Teraz napisze co zrobil po tym przykrym wydarzeniu.
1 dzien - przeniesienie weza do faunaboxa na reczniki, posmarowanie oparzenia hydrocortisonem
2 dzien - posmarowanie hydrocortisonem
3, 4, 5, 6 dzien - balsam szostakowskiego (raz dziennie)
dodatkowo codziennie zmieniane reczniki, co drugi dzien miseczka z woda do picia na 3h
temperatura na stalym poziomie 27*C
Wezyk zostaje u mnie poniewaz w poniedzialek jade z nim na wizyte do weterynarza. Niestety tydzien musi byc u mnie dlatego wrzucam zdjecia abyscie mogli sie wypowiedziec co do jego stanu, co mozna jeszcze zastosowac. Od siebie dodam ze te rany wygladaja na zywo jakby ropialy - moze to zludzenie przez balsam szostakowskiego? Z tego co powiedzial to tydzien temu wygladalo to troche gorzej i po dwoch dniach zastosowania hydrocortisonu stan sie minimalnie poprawil. Sam bym sie bal tak eksperymentowac z masciami ale zastanawiam sie czy nie kupic profilaktycznie clotrimazolum (boje sie ze to stan jakis grzybiczny i jego stan do poniedzialku sie drastycznie pogorszy). Regius zachowuje sie normalnie.
Zdjecia (z fleszem):



