Tak sobie rozmyslam.
Zwierzeta "sie same" nie mnoza.
Zwierze nalezy przygotowac do rozrodu, w trakcie ciazy dbac o nie, a po ciazy zapewnic opieke mlodym i oslabionej mamie.
Przeciez karma, witaminki to nie koszt zlotowki. Trzeba placic tez za prad, inkubatory no i oczywiscie miod malina - za weterynarza.
A co jesli samica z odmiany drogiej i fajnej dostanie zaparcia jaj? Albo padnie? Albo mlode zdechna po urodzeniu? Albo wychodujesz kundle bez dobrej genetyki?
To jak w przypadku innych zwierzat - nie znasz sie na 100%, nie rozmnazaj.
Ewentualnie samo to sie mnoza koty z kurzu ;)))
Zwierzeta "sie same" nie mnoza.
Zwierze nalezy przygotowac do rozrodu, w trakcie ciazy dbac o nie, a po ciazy zapewnic opieke mlodym i oslabionej mamie.
Przeciez karma, witaminki to nie koszt zlotowki. Trzeba placic tez za prad, inkubatory no i oczywiscie miod malina - za weterynarza.
A co jesli samica z odmiany drogiej i fajnej dostanie zaparcia jaj? Albo padnie? Albo mlode zdechna po urodzeniu? Albo wychodujesz kundle bez dobrej genetyki?
To jak w przypadku innych zwierzat - nie znasz sie na 100%, nie rozmnazaj.
Ewentualnie samo to sie mnoza koty z kurzu ;)))