Alleluja! Dziś usłyszałęm (z bardzo bliska) pierwszego świerszcza. Podążając za ćwierkaniem podszedłem na jakiś metr, ale zanim zdążyłem go zobaczyć, cwaniak ucichł i czmychnął do norki. Na szczęście udało mi się ją już namierzyć i oczywiście od razu przypadłem do ziemi, wiercąc w dziurze łodyżką, aby jegomość wyszedł. Skurczybyk oczywiście się nie pokazał, ale i tak poprawił mi humor fakt, że ten gatunek jednak nie wyginął :)
Edytowany przez MI5, 23 maja 2013 - 13:41.


Ten temat jest zablokowany
