Moja przygoda z żółwiem zaczęła się przed świętami Bożego Narodzenia. Moja 8-letnia córka zapadła na ciężką chorobę "pragnę mieć żółwika". Jako, że posiadam psa i kota, pomysł z żółwiem spodobał mi się, trudny dostęp do niego, więc czterołapy nie wyrządzą mu krzywdy. Stiudowałam, co się dało, aby dobrze przygotować się na nowego domownika. Na gwiazdkę zamieszkał z nami uroczy i bardzo żywy Oskar. Pani w sklepie zoologicznym podała, że jest to żółwik hybrydowy (?!?), w domu po oględzinach i nocce w internecie doszłam do wniosku, że pani sie posmerfowało i pewnie był to hieroglifowy, z resztą nieważne.
...więcej dla zalogowanych. Zaloguj się lub Zarejestruj się :)