Cześć,
dzisiaj znalazłem moją ukochaną Euzebię martwą w terrarium/kojcu ogrodowym.
Żółwica bardzo aktywna, normalnie jadła, ponad 20 lat u mnie, każdego roku przesypiała całą zimę, co roku niosła jaja. zdrowa, piękny gładki pancerz, zero czegokolwiek co sugerowało by niedobór/chorobę itd.
Od wiosny do jesieni w kojcu na ogrodzie (do domu noszone na noc).
Do samego końca biegała po ogrodzie jak szalona i nagle... nie rusza się, zero znaków życia.
Mam jeszcze samca, Teodora, oboje jedli to samo, te same warunki od lat.
Tak samo co roku hibernacja itd.
Co się stało???
Jedyne co byłe dziwne, to to, że jakieś 2 tygodnie temu uciekła i znalazłem ją, po 4 godzinach poszukiwań na kolanach metr po metrze, jakieś 300 metrów od domu (mieszkam na wsi).
Co mi przychodzi do głowy, to to, że zjadła coś co było w okolicy pryskane przeciw czemukolwiek albo nawet jeśli nie zjadła to miała z tym kontakt (okolica rolnicza).
Masakra, jestem, zdewastowany psychicznie
pozdrawiam,
Tomek