





Suszony ślimak (h. aspersa maxima) + pierdoły
Napisany przez jelona,
18 marca 2014
·
678 wyświetleń
Dziś byłam na farmie i przyniosłam kolejnego suszonego ślimaka. Przy czym jego sytuacja jest o tyle dziwna, że jak go wzięłam to miał zwiotczałe ciałko i czarne myśli chodziły mi po głowie. Już w drodze troszkę się ożywił, ale po dotarciu do domu to już zupełnie ożył. Na początku szalał, teraz wziął się za jedzenie. Jego ciałko nabrało objętości i jędrności. Nie ma przysuszeń, więc gdyby nie to zwiotczałe ciałko to bym go nie brała. Myślę że pojutrze będzie w pełni sił i wróci do swojego domu.
Jutro Andrea idzie do szkoły. Będę prowadziła mini lekcje biologi dzieciom z klasy 1-3 szkoły podstawowej. Jak ja nie lubię gdy te łapki ciekawskich stworzeń lądują na Andrei. No ale cóż nie wypadało odmówić.
Jutro Andrea idzie do szkoły. Będę prowadziła mini lekcje biologi dzieciom z klasy 1-3 szkoły podstawowej. Jak ja nie lubię gdy te łapki ciekawskich stworzeń lądują na Andrei. No ale cóż nie wypadało odmówić.
Hehe

No przyznam, że było super! Jednak lepsze dzieci z pierwszej klasy podstawówki, niż z pierwszej klasy gimnazjum. Te młodsze przynajmniej słuchają i nie usiłują skrzywdzić ślimaka.
A odnośnie aktualności to jeszcze uprzejmie donoszę, że zlikwidowałam rozdętkarium.