Wracam do tematu z przed roku, nie jestem pewna czy moi lokatorzy to właśnie Mrzyk dziewannowiec.
Zadomowił sie u mnie i nie chce mnie opuścić, co bardzo mnie martwi :( prawde mówiąc jestem na skraju wyczerpania. Próbowałam metody nieinwazyjnej, w sumie to nie chciałąm go mmm...kill them, no no. Lawenda, olejek miętowy, trawa cytrynowa, odporny cholernik.
Po wezwaniu ekipy "specjalistów" tak można by ich nazwać w Szkocji, rozypaniu specyfików, nic, sama zakupowałąm muchozole i jaieś świece dymne, zero rezultatu. Dodam, że nie posiadam zwierzat, poduszek z piór i dywanów.
...więcej dla zalogowanych. Zaloguj się lub Zarejestruj się :)


