Zakupiłam dziś gryzonie, miały być zagazowane (całkiem). Przeznaczone do zamrożenia. Myszy duże, i oseski..
Po godzinie, po przyjeździe do domu okazało się, że oseski żyją... Wszystkie 4... A leżały 40 minut w zimnym samochodzie pod tesco.. Widać nie chciało się drugi raz kurka odkręcić..
I co dalej? Na żywca do zamrażalnika? A może o ścianę?? Jeśli oferuje się humanitarne uśmiercanie gryzoni, to powinno się do tego przykładać, a nie marudzić, że to marnowanie CO2....
Oprócz ogólnego wkurwienia, to przykro..
Nie skorzystam więcej.