Ostatnio karmilam ja z kubka doroslymi karaczanami zielonymi. Strzelila w jednego, polknela i zaraz rzucila sie na nastepnego. Po otwarciu pyska, wyfrunal z niego zupelnie nieuszkodzony poprzedni karaczan.
Pomiedzy atakami smiechu tlumaczylam jej, ze pazernosc nie poplaca;]